Przyznanie wymuszone na torturach – sprawa karna Grzegorza Ćwika

Przyznanie wymuszone na torturach – sprawa karna Grzegorza Ćwika

Tortury po pierwsze są nieludzkie. Po drugie, nie gwarantują prawdy; przeciwnie – wiemy z doświadczenia, że ludzie torturowani przyznawali się do spraw, z którymi nie mieli nic wspólnego.

Ale przecież wymuszanie zeznań czy wyjaśnień przez tortury to zamierzchła przeszłość, nasze prawo zabrania torturowania, oskarżony ma prawo do milczenia, a polskie sądy szanują wolności obywatelskie.

Naprawdę? Sprawa karna Grzegorza Ćwika jest nieprawdopodobna i przerażająca, ale prawdziwa. I mimo upływu lat nie może się zakończyć.

Zakaz tortur, w tym wymuszania zeznań czy wyjaśnień

Dla naświetlenia tła sprawy – w Polsce obowiązuje zakaz tortur, w tym wymuszania zeznań czy wyjaśnień, wyrażony w:

– art. 40 Konstytucji RP: „Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych”,

– art. 171 § 5 kodeksu postępowania karnego: „Niedopuszczalne jest: 1) wpływanie na wypowiedzi osoby przesłuchiwanej za pomocą przymusu lub groźby bezprawnej; (…).”

– art. 171 § 7 kodeksu postępowania karnego: „Wyjaśnienia, zeznania oraz oświadczenia złożone w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi lub uzyskane wbrew zakazom wymienionym w § 5 nie mogą stanowić dowodu”.

(Daruję tu Czytelnikom akty prawa międzynarodowego zakazujące tortur: Europejską Konwencję Praw Człowieka z 1950 r., MPPOiP z 1966 r. czy Konwencję ONZ z 1984 r. – wiążące Polskę.)

Sprawa Grzegorza Ćwika

Grzegorz Ćwik ma szwagra. Szwagra wzięła na cel jedna z grup przestępczych zajmujących się przemytem kokainy – rzekomo nie rozliczył się ze sprzedanego towaru. Grupa porywa szwagra i torturuje go. Torturowany przyznaje się gangsterom, że sprzeniewierzył część towaru i że działał razem z Grzegorzem Ćwikiem. Oprawcy są bardzo profesjonalni – nagrywają przebieg tortur i wymuszone przyznanie torturowanego. Tak się złożyło, że następnie ta kaseta z nagraniem zostaje znaleziona w czasie przeszukania przez policję. Prokurator przedstawia ją jako dowód w sprawie przeciwko Grzegorzowi Ćwikowi. Sąd Okręgowy w Krakowie, a następnie Sąd Apelacyjny w Krakowie nie mają wątpliwości, że można takie nagranie wykorzystać jako dowód winy. Argumentują, że zakaz tortur dotyczy tylko organów władzy i dotyczących tego zakazów dowodowych nie można rozciągać na przyznanie wymuszone przez tortury stosowane przez osoby prywatne.

Fragment uzasadnienia wyroku II instancji Sądu Apelacyjnego w Krakowie: „Przepis art. 171 § 7 k.p.k. nie ma zastosowania do dowodu z utrwalenia dźwiękowego wypowiedzi osoby torturowanej w ramach „przesłuchania” między przestępcami, wykonanego dla celów grupy przestępczej. Przepis ten jest adresowany wyłącznie do organów procesowych i oświadczeń składanych na użytek procesu. Zabraniać dowodzenia takim środkiem, legalnie uzyskanym przez organy ścigania, byłoby jak zabronić dowodu z zeznań osób, które słyszały wypowiedzi torturowanego.” (sygn. II AKa 92/08 – dostępny tutaj)

 

Grzegorz Ćwik w 2008 r. został prawomocnie skazany na 11 lat pozbawienia wolności.

Kasację w sprawie Grzegorza Ćwika oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy.

 

Skarga do Trybunału w Strasburgu

Grzegorz Ćwik złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W skardze zarzucił, że polskie sądy orzekające w jego sprawie karnej naruszyły prawo do rzetelnego procesu (art. 6 EKPC). Po pierwsze, dlatego, że oparły się na dowodzie pochodzącym z przestępstwa (wydobyte za pomocą tortur przez grupę przestępczą). Podkreślił, że sądy miały wiedzę o okolicznościach powstania tego dowodu. (W uzasadnieniu wyroku sąd szczegółowo wymienił liczne obrażenia, których doznał szwagier Ćwika zanim przyznał się i obciążył tego ostatniego). Po drugie, dowód z nagrania, na którym sądy oparły skazanie, był uzyskany z naruszeniem zakazu tortur z art. 3 EKPC, co czyni całe postępowanie w jego sprawie nierzetelnym.

Czy Grzegorz Ćwik ma rację?

Sprawa Grzegorza Ćwika ma kapitalne znaczenie dla kształtowania się reguł dopuszczalności tzw. dowodów prywatnych. Chodzi o dowody gromadzone nie przez Policję bądź prokuratora, lecz przez osoby prywatne. W grę wchodzą przede wszystkim wszelkie prywatne nagrania audio i wideo, prywatne dokumenty (maile, sms-y, elektroniczne pliki tekstowe). Takie dowody w ostatnich latach stają się coraz powszechniejsze w sprawie karnej. Do roku 2015 kodeks postępowania karnego zasadniczo wykluczał tego rodzaju dowody (głownie w obawie przed ryzykiem manipulowania nimi przez strony). W 2015 r. ten generalny zakaz zniesiono, zastępując go art. 168a k.p.k., który wykluczał dowody prywatne, ale tylko jeśli uzyskano je za pomocą czynu zabronionego. Ten przepis zmieniono jednak w 2016 r. i obecne nie ogranicza on już dopuszczania w sprawie karnej dowodów gromadzonych prywatnie.

Efekt? W obowiązującym obecnie kodeksie postępowania karnego nie ma normy, która wykluczałaby korzystanie z dowodów uzyskanych prywatnie, choćby z naruszeniem prawa, czy za pomocą przestępstwa. To dotyczy nawet tak jaskrawych przypadków, jak prywatnych tortur, ale także innych, jak nagrania z prywatnego podsłuchu czy prowokacji, np. prowokacji dziennikarskich. Taki stan rzeczy niepokoi. Skoro państwo przy sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości nie może stosować tortur ani podejmować innych bezprawnych działań względem obywateli, to czy może korzystać w sprawach karnych z dowodów uzyskanych za pomocą przestępstw bądź prowokacji przez osoby prywatne? A może zakaz tego rodzaju praktyk należy wyprowadzić z zasad konstytucyjnych lub z prawa do rzetelnego procesu zapisanego w EKPC? Na te wszystkie pytania musi odpowiedzieć Trybunał strasburski.

 

Niestety, skarga Grzegorza Ćwika wniesiona w 2010 r. do dziś nie została rozpoznana.

Jeśli tekst zachęcił Cię do zadania pytania, zadzwoń lub napisz – tel. 609 747 197 lub e-mail: rusinek@kancelaria-rusinek.pl

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *